piątek, 19 sierpnia 2011

Inne takie... - Rachunek

Szanowni.
Otóż zostałem wczoraj odcięty od internetu! Na jakieś 2 dni. A było to tak.
Jako posiadacz konta w jednym z banków internetowych, ustawiłem sobie opcję "zlecenie stałe". Pozwala się to nie martwić o rachunki. Funkcjonujesz sobie drogi czytelniku mając wszystkie instytucje typu gazownia, elektrownia czy spółdzielnia, w głębokim poważaniu. A i ten instytucje mają Cię tamże, do póty do póki pieniądze płyną. Jest jednak jeden haczyk. Beztroska ta skutecznie usypia czujność i osoby roztargnione zapomnieć mogą o jednym drobnym, acz przeistotnym fakcie. Otóż Szanowni "zlecenie stałe" ustawia się na czas określony. Ja zwykłem robić to zazwyczaj na rok. A rok minął w czerwcu... Czego do wczoraj nie byłem świadom.
We czwartek około godziny 17, mój internet zwolnił. Chociaż nie! Powiedzieć że zwolnił, to powiedzieć za mało. Przypomnijcie sobie Szanowni czasy w który w internet spotkać można było tylko w kilku kafejkach internetowych, w domu komputer mieli nieliczni, modem był marzeniem, a jeśli już ktoś z niego korzystał, to pod koniec miesiąca ukrywał się przed rodzicami z rachunkiem w jednej i pasem w drugiej dłoni. WTEDY BYŁO SZYBCIEJ!!!
Z początku myślałem że to chwilowe. 30 minut później okazało się że nie. W związku z tym, kolejne podejrzenia padły na wirusy. Skanowałem, usuwałem pliki rejestru, czyściłem wszystko co zbędne. I nic! Około 4 rano przeklinając wszystko na czym świat stoi, chwyciłem słuchawkę telefonu, dzwoniąc do biura obsługi. Jak na godzinę o której się na to zdecydowałem, konsultantka wykazała się sporą wyrozumiałością. Co prawda na moje żarty była obojętna, ale nie po ktoś ją posadził na krzesełku i wcisnął w dłoń słuchawkę, żeby entuzjastycznie reagować na moje wygłupy. Beznamiętnym głosem wypytała mnie o numer klienta, faktury i inne pierdoły, po czym poinformowała, że wiszę troszeczkę kasy za czerwiec. I że 48 godzin po zaksięgowaniu przelewu, pełna prędkość łącza zostanie przywrócona. Podziękowałem życząc miłego dnia. Nie odpowiedziała i odłożyła słuchawkę.
Chwilę po rozmowie zabrałem się regulowanie zaległości płatniczych. Jeden drobny przelew z nawiązką za lipiec. A co! Stać mnie! Kiedy go kończyłem śmieciarki zbierały już żniwa, otwierano sklepy, a przygłucha sąsiadka słuchała pierwszego piątkowego przeglądu prasy w telewizji...
Dlaczego to piszę? Otóż Szanowni tylko po to, żeby przeprosić Was za drobne opóźnienia we wrzucaniu nowych rysunków. One rzecz jasna wciąż powstają, ale umieszczenie ich na blogu graniczy z niemożliwym. Dzisiejszy komiks pojawi się po północy dzięki uprzejmości Marcina, u którego dziś wieczór oglądał będę mecz footballu amerykańskiego.
Przepraszam za niedogodności.

1 komentarz:

  1. Gdzie jest rysunek!!!!!!!!ile można czekać, olej mecz i wrzuć wreszcie rysunek, nie mogę się spokojnie położyć spać...

    OdpowiedzUsuń