Post ten miał wyglądać inaczej. Miał być rysunek, sporo tekstu i film. Nie wyszło. Jestem po 2 godzinach snu, a za chwilę jadę kłócić się przy wigilijnym stole o to, że nie mogę nic zjeść, ponieważ jestem na ścisłej diecie którą zalecił mi rano lekarz, pokazując na USG półtora centymetrowej wielkości kamień w woreczku żółciowym.
Jakby święta były niewystarczająco koszmarne...
Pozdrawiam,
Piotrek
No to Ci współczuję, atak kamieni żółciowych przecież cholernie boli. Mojemu staremu jakieś ziółka pomogły uniknąć operacji, bo rozpuścił sobie częściowo kamienie (przynajmniej tak twierdzi) - ale nie wiem, czy to dobry sposób. A swoją drogą święta są koszmarne, najważniejsze to przetrwać jakkolwiek. Pozdrawiam, trzymaj się.
OdpowiedzUsuń