niedziela, 6 października 2013

699

Historia oparta jest na faktach.
Rozmowa miała miejsce podczas Festiwal Komiksu W Łodzi, 5 października.
Piszę "oparta", ponieważ całą rozmowę skróciłem do dziewięciu obrazków. Konkluzja pozostaje jednak ta sama :)

Szanowni!

Obiecuję, że jeśli tylko pojawi się u Was potrzeba posiadania papierowego wydania "Muchy i inne takie...", a za taką uważam 1000 lajków na fanpeagu (koszmarna nowomowa), to wydam to własnym sumptem (pomimo tego, że mnie na to nie stać).
 
Pozdrawiam, 
Piotrek 

.


4 komentarze:

  1. A co się sprzedaje? Bo ja mam wrażenie, że nie sprzedaje się absolutnie nic. W każdym razie absolutnie nic z rzeczy, którymi się zajmuję :-)

    Przede wszystkim, nie przejmuj się.

    Im większa ilość twórców danego rodzaju na metr kwadratowy w danym miejscu i czasie, tym mniejsza szansa zostania poprawnie zidentyfikowanym i co za tym idzie, zaakceptowanym. W szybkich negocjacjach oryginalność i charakter przegrywa z lansem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe
    Ależ ja się nie przejmuję.
    Spróbowałem, nie udało się, trudno. Kiedy zaczynałem prowadzić tego bloga w 2010 roku, nie myślałem o tym, żeby na tych komiksach zarabiać. Myślałem że uda mi się na niego podrywać dziewczyny :D
    A udałem się do wydawcy tylko dlatego, że trochę się już tych komiksów uzbierało i jest z czego wybierać.
    No ale skoro nie ma na to popytu, to przecież nie będę z tym walczył. Będę o tym robił komiksy :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja wiem, że z pewnymi rzeczami nie ma co walczyć.
    Ale kiedyś spróbujesz i się uda, bo trafisz na dobry moment i na właściwego człowieka. Zobaczysz :-)

    OdpowiedzUsuń