wtorek, 23 kwietnia 2013

642


6 komentarzy:

  1. Moje ubiegłoroczne doświadczenia okołoremontowe obfitują w takie odkrycia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe
    Taką wiedzą należy się dzielić. Fachowcy fachowcami, ale tak zwana "polska myśl techniczna", której korzenie sięgają głębokiego PRLu, zawsze jest w cenie. Łaknę takich informacji, ponieważ zabawa w odświeżanie mieszkania potrwa jeszcze pewnie ze 3 tygodnie. Czas remontu to chyba jedyna chwila, kiedy cieszę się że mieszkam tylko w M2.
    Pozdrawiam,
    Piotrek.

    OdpowiedzUsuń
  3. O, a jeszcze potem tak ze dwa miesiące będziesz miał wszędzie zapylenie jak we młynie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tym się liczę.
    Do niedzieli, kiedy to w jednym z marketów budowlanych poprosiłem o pomoc w pozbyciu się farby pamiętającej stan wojenny, pojęcia nie miałem że istnieje coś takiego jak szlifierka kątowa. Wczoraj z kolei dowiedziałem się, że pył powstający przy jej użyciu porównywalny jest z dymem powstałym na skutek doszczętnego spalenia zapiekanki ziemniaczanej :)
    W myśl zasady - Czego się nie da zmienić, należy pokochać - kocham pył. Przez kolejne dwa miesiące ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Możesz spróbować zmusić pył do osadzenia się, wtedy łatwiej go zebrać - kluczem jest podwyższenie wilgotności powietrza - rozwieszanie mokrych ręczników, rozpylanie wody, i tak dalej. I może jakąś maskę sobie zrób, żeby tego nie wdychać, po co oskrzelom dokładać problemów.

    Najzabawniejsze jest to, że teoretycznie powinni byli nas nauczyć takich rzeczy jak szlifierki, wkrętarki, opalarki, zabezpieczanie miejsca pracy, osłanianie przed pyłem itp., itd. w liceum w ramach specjalności ;-) Ale jak zwykle cała para poszła w gwizdek.

    OdpowiedzUsuń
  6. W podstawówce miałem takie tematy poruszane w ramach zajęć z techniki. ale wtedy nie było jeszcze opalarek, wkrętarek ani szlifierek. Przynajmniej ogólnodostępnych :)

    OdpowiedzUsuń