środa, 11 grudnia 2013

722


3 komentarze:

  1. Ej no, trzeba uważać z chwaleniem się depresją, bo zawsze znajdą się "pomocnicy", którzy doradzą leczenie (założę się, że też takich znasz). Sami niech się idą leczyć, skoro cudza wrażliwość, wyobraźnia i smutek zaburza ich obraz standardowo poukładanego, uśmiechniętego świata. "(...) Istota ludzka jest smutna z natury. Na taką czekam i cieszę się z góry (...)". Czasem po prostu trzeba sobie pozwolić na wysmucenie i wyzłoszczenie się. To też jest po coś. Ale swoją drogą, grudzień jest okropny, nie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż mogę napisać?

    Nie mam depresji. Tak mi się przynajmniej wydaje. Cierpię na melancholię. Ale to nieistotne, ponieważ tak jak kiedyś już pisałem, muchy to nie jest moje alter ego.
    Czasem mówią to co myślę, częściej nie.
    Muchy to jest twór dziwny. Powstały (jak już kiedyś pisałem) po to, żeby podrywać kobiety - bez spektakularnych sukcesów. Mówią co mówią i nie do końca nad nimi panuję. Są obrazem mojego czarnego humoru. Można to rzecz jasna nazwać swego rodzaju schizofrenią, ale one nie wyrażają mojego widzenia świata. Przynajmniej nie zawsze ;) Gdybym był jak muchy, to byłbym chujowym człowiekiem.
    A tego bym nie zdzierżył. Lubię o sobie - jak chyba każdy - dobrze myśleć.
    Wśród przyjaciół mam liczne grono osób nie wierzących w depresję. I cieszę się z tego powodu, ponieważ ilekroć dzielę się z nimi swoim złym nastrojem, natychmiast sprowadzają mnie na ziemię, co pozwala mi pozostać przy zdrowych zmysłach.
    A grudzień powinien być biały (przeciwieństwie do tegorocznego kwietnia). Chociaż pewnie znowu się czepiam. Irytuje mnie tylko trwający w ciągu dnia wieczór, co jeszcze kilka lat temu zupełnie mi nie przeszkadzało.
    Skandynawowie mają gorzej.

    Pozdrawiam,
    Piotrek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdaję sobie sprawę, że nie wyrażają Twojego zdania, a - być może, a może być że nie - parabole zaobserwowanych zjawisk / scenek. I wiem, że nie jest to Twoje alter ego. Jeśli mówię, że trzeba uważać z chwaleniem się depresją, to bardziej z własnych doświadczeń ;-) Dobrze że masz przyjaciół, z którymi możesz bezpiecznie podzielić się złym nastrojem.
    Skandynawowie nie mają gorzej, bo terror świąteczny u nich jest mniejszy niż u nas :-)

    Pozdraiwam

    OdpowiedzUsuń