Lepsze o,5%, które możemy (ale nie musimy)odpisać z podatku (który i tak nam zabiorą), niż to co było - fundusz kościelny finansowany bezpośrednio z budżetu (czyli m. in. po równo z podatków wierzących, niewierzących, wierzących inaczej itp.). Ja bardzo chętnie sobie wybiorę związek wyznaniowy, który wesprę swoim odpisem. I nie będzie to Kościół katolicki.
Niby tak. Z jednej strony rzeczywiście, Fundusz Kościelny był koszmarnym tworem, w którym smutni panowie w czarnych garniturach wespół z panami w czarnych sukienkach w przeraźliwie łatwy sposób dysponowali publicznymi pieniędzmi. Ale państwo nie powinno partycypować w kosztach utrzymania jakiegokolwiek związku wyznaniowego, niezależnie od tego czy jest to Kościół katolicki, Kościół Nowoapostolski, Buddyzm, Islam czy co tam jeszcze istnieje. Bo niby dlaczego? Kolejna rzecz, to ilość pieniędzy z 0,5%, która rzeczywiście wpłynie do tych związków. Idę o zakład, że za całkiem niedługi czas (2-3 lata) KK uzna że tych pieniędzy jest za mało i zacznie się domagać 0,6% 0,7% itd. Wie Pan co? Ma Pan rację. To w sumie dobrze że jest te 0,5%. Bo jeśli w swojej pazerności KK wyciągnie ręce po więcej, to ludzie może wreszcie przejrzą na oczy. Pozdrawiam, Piotrek
A jeszcze powstaje gromadzenie danych na temat światopoglądu, związanych z nazwiskiem, peselem i nipem. I to dla mnie stanowi naruszenie przez państwo wolności światopoglądowej obywateli.
Mógłbym rzecz jasna kontynuować narzekanie, ale staram się myśleć że zawsze mógłbym urodzić się w Północnej Korei, albo Iranie, co na jakiś czas poprawia mi samopoczucie. Niestety nie na długo...
Lepsze o,5%, które możemy (ale nie musimy)odpisać z podatku (który i tak nam zabiorą), niż to co było - fundusz kościelny finansowany bezpośrednio z budżetu (czyli m. in. po równo z podatków wierzących, niewierzących, wierzących inaczej itp.). Ja bardzo chętnie sobie wybiorę związek wyznaniowy, który wesprę swoim odpisem. I nie będzie to Kościół katolicki.
OdpowiedzUsuńNiby tak.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony rzeczywiście, Fundusz Kościelny był koszmarnym tworem, w którym smutni panowie w czarnych garniturach wespół z panami w czarnych sukienkach w przeraźliwie łatwy sposób dysponowali publicznymi pieniędzmi. Ale państwo nie powinno partycypować w kosztach utrzymania jakiegokolwiek związku wyznaniowego, niezależnie od tego czy jest to Kościół katolicki, Kościół Nowoapostolski, Buddyzm, Islam czy co tam jeszcze istnieje.
Bo niby dlaczego?
Kolejna rzecz, to ilość pieniędzy z 0,5%, która rzeczywiście wpłynie do tych związków. Idę o zakład, że za całkiem niedługi czas (2-3 lata) KK uzna że tych pieniędzy jest za mało i zacznie się domagać 0,6% 0,7% itd.
Wie Pan co? Ma Pan rację.
To w sumie dobrze że jest te 0,5%. Bo jeśli w swojej pazerności KK wyciągnie ręce po więcej, to ludzie może wreszcie przejrzą na oczy.
Pozdrawiam,
Piotrek
A jeszcze powstaje gromadzenie danych na temat światopoglądu, związanych z nazwiskiem, peselem i nipem. I to dla mnie stanowi naruszenie przez państwo wolności światopoglądowej obywateli.
OdpowiedzUsuńMógłbym rzecz jasna kontynuować narzekanie, ale staram się myśleć że zawsze mógłbym urodzić się w Północnej Korei, albo Iranie, co na jakiś czas poprawia mi samopoczucie.
OdpowiedzUsuńNiestety nie na długo...